Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Mikrozachwyty

Obraz
Hej! Z racji tego, że mam dziś dobry dzień i pozytywne nastawienie postanowiłam napisać notkę. Taką o niczym. O małych rzeczach, które cieszą. Jak to nazywał Krzysztof Gonciarz - mikrozachwytach.   To może zacznę od początku.  W ostatnim tygodniu wydarzyło się kilka fajnych rzeczy. Byliśmy na weekendowym wypadzie do Gliwic, na lodowisku (gdzie mój Krzysiu się trochę poturbował :D), spędziliśmy fajnie czas z jego rodziną. Jestem w trakcie realizowania obowiązkowych praktyk studenckich. Codziennie dojeżdżam na sam rynek do Krakowa, ale czuję, że warto, ponieważ miejscem moich praktyk jest Honorowy Konsulat Danii, Finlandii i Islandii. Pan konsul to bardzo w porządku człowiek, w biurze panuje super atmosfera, a bieżące sprawy na prawdę bywają ciekawe. Chyba mogłabym pracować w takim miejscu na stałe.  Jeśli już o sprawach studenckich mowa to warto wspomnieć też o tym, że dostałam stypendium rektora za wysokie wyniki w nauce i to już po raz trzeci! Bardzo się cieszę, że mój wysiłek

Ku przygodzie! Czyli rajd konny w Nawojowej Górze

Obraz
Jak spędzić dzień wolny od pracy? Na końskim grzbiecie, bo czemu nie. Taką formę relaksu wybrałam dla siebie w dzień po święcie niepodległości. Kilkugodzinny rajd po Tenczyńskim Parku Krajobrazowym to ucieleśnienie tego o czym zawsze marzyłam. Tak, to jest spełnione marzenie. Aby w grupie znajomych i nieznajomych galopować wśród wspaniałych krajobrazów. Widoki były niesamowite, czułam się po prostu jak w bajce. Po drodze mijaliśmy sarny, zaglądaliśmy do jaskini skalnej, wspinaliśmy się po urwiskach i galopowaliśmy wzdłuż ich krawędzi, przeskakiwaliśmy przewalone pnie. Była adrenalina i mnóstwo pozytywnych emocji. Wiatr i zapach czystego powietrza (mieszkam pod Krakowem więc uwierzcie, że doceniam czyste powietrze jak tylko mogę 😀). Konie były niesamowicie odważne. Pokonaliśmy ponad 15 kilometrów. Wkrótce powtórzę tą przyjemność równocześnie zachęcam Was do spróbowania takiej formy aktywności. Jeśli potraficie galopować to droga otwarta. 🐎

Hallowenowe malowanie!

Obraz
Halloween to nie nasze święto, ale czy to oznacza, że nie można się trochę powygłupiać? Absolutnie nie (chociaż pewnie moja babcia powiedziałaby inaczej) . A więc razem z moim chłopakiem, jego siostrą Pauliną i jej chłopkiem Dawidem postanowiliśmy nie zamulać i pomalowaliśmy nasze twarze na to "święto upiorów". Przede wszystkim nieźle się uśmialiśmy i właśnie o to w tym chodzi.  Inspirację na malowanie Krzyśka (dynia) i Dawida (dziura w głowie) zaczerpnęłam z vlogów halloweenowych Agnieszki Grzelak. Dynia to po prostu malowanie farbami do twarzy. Do dziury w głowie potrzebne były takie akcesoria jak gliceryna, żelatyna i barwnik spożywczy. To bardzo proste więc polecam Wam spróbować pobawić się w ten sposób.  Krzychu w tym roku to upiorna dynia. Dawid ma postrzałową dziurę w głowie, a Paulina to... no cóż miała być Fiona, a wyszedł ufoludek :D Ja to coś na wzór zorro, no nie wiem. Była zabawa! :)