sometimes, sometimes, sometimes
Poniedziałek... łącznie ze środą, najgorsze dni tygodnia. Tym bardziej jak ma się test z chemii na siódmej lekcji ;_; holy crap! Wstałam półprzytomna i poszłam do szkoły. Pani od polskiego wzięła nas na lody <juhuu> pierwszy raz od trzech lat! Teraz już po egzaminach to troszkę nam odpuszczają. Jednak za parę chwil zacznie się walka o oceny końcowe... Głowa, ręce i nogi mnie bolą, a muszę szorować na dwie godziny do kościoła. O ZGROZO! Niech już mi dadzą to bierzmowanie i będzie spokój.
Maturzystom życzę powodzonka <3
Dzisiaj parę zdjęć z piątku ze Sprynią!
moja księżniczka <3
od razu, w poniedziałek, teścik z chemii
mi się tylko wydaje, że potrafię śpiewać XD
Mnie już za niedługo czeka chemia ! :o
OdpowiedzUsuń;)
Śliczna ta Twoja księżniczka ;)
OdpowiedzUsuńMam prawie takiego samego kotka : D ♥
OdpowiedzUsuńAle Wy ładne *.*
Obserwujemy ? ( odpowiedź proszę u mnie ; ))
Pozdrawiam ! ♥
śliczny kotek ♥
OdpowiedzUsuńczekam na nową notkę oraz obserwuję ♥
OdpowiedzUsuńjestem maturzystką, więc życzenie powodzenia przypisuję sobie - także dzięki :D
OdpowiedzUsuńdla mnie poniedziałki nie są złe :) mam wakacje!
OdpowiedzUsuńTwoje wlosy wygladaja cudownie na kazdym zdjeciu~dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie;) www.judiandfashion.blogspot.com
OdpowiedzUsuń