Podsumowanie liceum ♥
Trzy lata liceum minęły jak pstryknięcie palcami.
Chodziłam do liceum ogólnokształcącego o profilu
biologiczno-chemicznym + rozszerzony angielski.
Gdybym miała podsumować to wszystko w trzech słowach: nauka, przyjaźń i ... kombinowanie :D Aby jako tako przeżyć liceum, trzeba nauczyć się kombinować. Odrobina lisiego charakteru podczas sprawdzianów czy innych spraw, nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Wszelkie trudy i wysiłek wynagradzają nie tylko dobre oceny, ale przede wszystkim przyjaciele. Bez nich nie ma po co chodzić do szkoły.
W dzisiejszej notce, w telegraficznym skrócie rozpiszę Wam jak to u mnie wyglądało. Trudno podsumować trzy lata życia w kilku zdaniach. Zapraszam:
BUDYNEK. Moja szkoła jako budynek prezentuje się bardzo ładnie. Pięknie otynkowana, wewnątrz czysta i zadbana. Jak każda państwowa szkoła nie należy ona do najbogatszych, a więc brakowało takich bajerów jak zmodernizowana siłownia czy funkcjonalne boisko. Jednak z dumą mogę powiedzieć, że niejedna z krakowskich szkół chciałaby tak wyglądać :D
KLASA. Moja klasa w okresie swojej świetności liczyła bodajże 37 osób. Byliśmy największą klasą w szkole. Ponoć też najlepszą, hihi. Szczyciliśmy się wysokimi wynikami w nauce. Ludzie? Skrajne charaktery. Nie z każdym dało się porozmawiać, ale to chyba całkowicie normalne. Wśród tych wszystkich osób wykreowała się całkiem zgrana ekipa, ale o tym poniżej. Wychowawca? Dziwny człowiek. I to tyle w jego temacie :D
EKIPA. Każdy z Was wie jak ważni są w szkole przyjaciele. Dzięki bratnim duszom, nauka nie jest aż tak uciążliwa. Zgrana paczka, zarówno dziewczyn jak i chłopaków. Wspólne tematy, problemy, imprezy, a przede wszystkim ŚMIECHAWA. Całą moją licealną paczkę zawsze będę wspominać z uśmiechem na ustach. Niezastąpieni ludzie.
PROFIL. Jak już wspominałam, w liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym + roz angielski. Temat chemii pominę, gdyż po prostu jej nie lubię i nie rozumiem. Wybrałam ten profil ze względu na biologię, na którą chyba już od początku mojego życia mam zajawkę. Biol-chem jest wyczerpujący, ale daje mega satysfakcję. Czy to nie genialne znać anatomię czy fizjologię człowieka? Dla mnie bomba.
PROJEKTY. Niejednokrotnie byłam zaangażowana we wszelakie projekty, w których brała udział moja szkoła. Do ciekawszych z nich należały wymiany międzynarodowe, kiedy to gościliśmy u nas ludzi z Ameryki, Australii, Egiptu czy Gruzji. Kolejnym ciekawym projektem były odwiedziny uczennic z Izraela. Nie można zaprzeczyć, iż szkoła dała nam okazję by poznać obce kultury, zwyczaje oraz zawrzeć ciekawe znajomości.
WYCIECZKI. Przez 3 lata, jako klasa nie byliśmy na wielu wycieczkach. To fakt. Niestety wychowawca nie chciał nas nigdzie zabierać. Wraz z grupką chętnych byliśmy na 3-dniowej wycieczce we Wrocławiu, 1-dniowej wycieczce w Warszawie oraz kilku mniejszych do Krakowa. Warto też wspomnieć o 3-dniowych rekolekcjach maturalnych. Wycieczki szkolne to genialna sprawa by umocnić relacje ze znajomymi.
18-stki. Druga klasa liceum minęła pod znakiem imprez osiemnastkowych. Należały one do takich naszych oficjalnych imprezek, gdzie każdy wyglądał pięknie i starał się by jego impreza była najlepsza. Każdą z 18-stek wspominam bardzo dobrze. Różnie się kończyły (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :D ), mimo tego, z chęcią powtórzyłabym ten ciąg imprez.
MELANŻE I WYPADY. To właśnie głównie dzięki nim, zapamiętam czasy liceum jako totalnie zwariowane. Będąc młodszą i słysząc o historiach z liceum, nie wierzyłam. Dopóki sama się nie przekonałam. Grunt to zgrana ekipa i można działać cuda!
Prócz imprez i domówek, wraz z dziewczynami jeździłyśmy na łyżwach, chodziłyśmy do kina, zdobywałyśmy ściankę wspinaczkową, jeździłyśmy na rowerach... Super czas. Jednak największa frajda zaczęła się kiedy każda z nas po kolei zdawała prawo jazdy. Poniekąd już niezależne od busów i innych ograniczeń szalałyśmy bardziej i bardziej. Czad! W głowie automatycznie przypomina mi się stos śmiesznych sytuacji. Można byłoby je opowiadać godzinami. Same dobre wspomnienia.
OCENY. Największy power do nauki to oczywiście klasa I, kiedy to pod koniec roku cieszyłam się czerwonym paskiem na świadectwie. Z czasem jednak, natłok wszystkiego oraz maturalna presja, sprawiła, iż nie zwracałam tak bardzo uwagi na oceny, a na wiedzę, która zostaje w głowie i która mi się przyda. Oceny miałam dobre. Żadnych dwój na świadectwie :D
KONKURSY. Apropos werwy, którą miałam w klasie I liceum. Brałam wówczas udział w wielu konkursach. Do tych ciekawszych należą historyczne, plastyczne czy olimpiada ekologiczna. Brałam również udział w konkursie o zdrowym żywieniu, w którym minęłam się z dalszym etapem o 1pkt. Niestety, bywa :) Konkursy to świetna okazja aby się po prostu sprawdzić.
WIGILIE KLASOWE. Zawsze były one dziwne. To wszystko za sprawą naszego wychowawcy - dość specyficznego człowieka. Prócz krokietów i barszczu, na stołach leżały śledzie, łososie, kawior, mango, pesto i inne tego typu "frykasy". Było dziwnie, ale śmiesznie.
CHŁOPAK. Na naszym przykładzie nie można powiedzieć, że szkoła ma wyłącznie minusy. Poznaliśmy się kiedy byłam w II klasie liceum. Początkowo burzliwa znajomość, przerodziła się w miłość. Niczego nie żałuję. Z uśmiechem na ustach wspominam ten cudowny czas nieśmiałych uśmiechów na korytarzu i pierwszych rozmów. KOCHAM <3
STUDNIÓWKA. Moja studniówka zdecydowanie należała do udanych. Wystawna impreza w szerokim gronie znajomych. Jednocześnie duma i stres, bo to przecież 100 dni do matury. Próby do poloneza, polowanie za sukienką, makijaż, fryzura i wreszcie nastał ten wieczór. Uroczysty taniec z różami w dłoniach, walc, piękne dziewczyny i eleganccy faceci. Było wspaniale. Polecam każdemu.
MATURA. Finalnie to, do czego dąży każdy licealista. Maturka... wydarzenie budzące sprzeczne emocje. Jednocześnie podekscytowanie i ciekawość, przeplata się ze stresem i niepewnością. Ja swoją maturę zdałam bardzo dobrze. Jestem zadowolona. Zdawałam podstawę + rozszerzoną biologię i angielski. Najbardziej zaskoczona byłam wynikiem z matematyki, która od zawsze spędzała mi sen z powiek. Uzyskałam 64%, co dla mnie było totalnym mindfuckiem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dałam radę. Wszyscy daliśmy. Matura to nie bzdura. Trzeba włożyć niesamowicie dużo wysiłku by dobrze ją napisać, ale jeśli komuś zależy... da się. Potwierdzam. Jestem prze szczęśliwa, że już po niej.
Kolejny rozdział w moim życiu zamknięty. Czas nie powróci, ale wspomnienia zostają. Teraz czekam na październik. Na studia.
Będzie dobrze :-)
Chodziłam do liceum ogólnokształcącego o profilu
biologiczno-chemicznym + rozszerzony angielski.
Gdybym miała podsumować to wszystko w trzech słowach: nauka, przyjaźń i ... kombinowanie :D Aby jako tako przeżyć liceum, trzeba nauczyć się kombinować. Odrobina lisiego charakteru podczas sprawdzianów czy innych spraw, nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Wszelkie trudy i wysiłek wynagradzają nie tylko dobre oceny, ale przede wszystkim przyjaciele. Bez nich nie ma po co chodzić do szkoły.
W dzisiejszej notce, w telegraficznym skrócie rozpiszę Wam jak to u mnie wyglądało. Trudno podsumować trzy lata życia w kilku zdaniach. Zapraszam:
BUDYNEK. Moja szkoła jako budynek prezentuje się bardzo ładnie. Pięknie otynkowana, wewnątrz czysta i zadbana. Jak każda państwowa szkoła nie należy ona do najbogatszych, a więc brakowało takich bajerów jak zmodernizowana siłownia czy funkcjonalne boisko. Jednak z dumą mogę powiedzieć, że niejedna z krakowskich szkół chciałaby tak wyglądać :D
KLASA. Moja klasa w okresie swojej świetności liczyła bodajże 37 osób. Byliśmy największą klasą w szkole. Ponoć też najlepszą, hihi. Szczyciliśmy się wysokimi wynikami w nauce. Ludzie? Skrajne charaktery. Nie z każdym dało się porozmawiać, ale to chyba całkowicie normalne. Wśród tych wszystkich osób wykreowała się całkiem zgrana ekipa, ale o tym poniżej. Wychowawca? Dziwny człowiek. I to tyle w jego temacie :D
EKIPA. Każdy z Was wie jak ważni są w szkole przyjaciele. Dzięki bratnim duszom, nauka nie jest aż tak uciążliwa. Zgrana paczka, zarówno dziewczyn jak i chłopaków. Wspólne tematy, problemy, imprezy, a przede wszystkim ŚMIECHAWA. Całą moją licealną paczkę zawsze będę wspominać z uśmiechem na ustach. Niezastąpieni ludzie.
PROFIL. Jak już wspominałam, w liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym + roz angielski. Temat chemii pominę, gdyż po prostu jej nie lubię i nie rozumiem. Wybrałam ten profil ze względu na biologię, na którą chyba już od początku mojego życia mam zajawkę. Biol-chem jest wyczerpujący, ale daje mega satysfakcję. Czy to nie genialne znać anatomię czy fizjologię człowieka? Dla mnie bomba.
PROJEKTY. Niejednokrotnie byłam zaangażowana we wszelakie projekty, w których brała udział moja szkoła. Do ciekawszych z nich należały wymiany międzynarodowe, kiedy to gościliśmy u nas ludzi z Ameryki, Australii, Egiptu czy Gruzji. Kolejnym ciekawym projektem były odwiedziny uczennic z Izraela. Nie można zaprzeczyć, iż szkoła dała nam okazję by poznać obce kultury, zwyczaje oraz zawrzeć ciekawe znajomości.
WYCIECZKI. Przez 3 lata, jako klasa nie byliśmy na wielu wycieczkach. To fakt. Niestety wychowawca nie chciał nas nigdzie zabierać. Wraz z grupką chętnych byliśmy na 3-dniowej wycieczce we Wrocławiu, 1-dniowej wycieczce w Warszawie oraz kilku mniejszych do Krakowa. Warto też wspomnieć o 3-dniowych rekolekcjach maturalnych. Wycieczki szkolne to genialna sprawa by umocnić relacje ze znajomymi.
18-stki. Druga klasa liceum minęła pod znakiem imprez osiemnastkowych. Należały one do takich naszych oficjalnych imprezek, gdzie każdy wyglądał pięknie i starał się by jego impreza była najlepsza. Każdą z 18-stek wspominam bardzo dobrze. Różnie się kończyły (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :D ), mimo tego, z chęcią powtórzyłabym ten ciąg imprez.
Prócz imprez i domówek, wraz z dziewczynami jeździłyśmy na łyżwach, chodziłyśmy do kina, zdobywałyśmy ściankę wspinaczkową, jeździłyśmy na rowerach... Super czas. Jednak największa frajda zaczęła się kiedy każda z nas po kolei zdawała prawo jazdy. Poniekąd już niezależne od busów i innych ograniczeń szalałyśmy bardziej i bardziej. Czad! W głowie automatycznie przypomina mi się stos śmiesznych sytuacji. Można byłoby je opowiadać godzinami. Same dobre wspomnienia.
OCENY. Największy power do nauki to oczywiście klasa I, kiedy to pod koniec roku cieszyłam się czerwonym paskiem na świadectwie. Z czasem jednak, natłok wszystkiego oraz maturalna presja, sprawiła, iż nie zwracałam tak bardzo uwagi na oceny, a na wiedzę, która zostaje w głowie i która mi się przyda. Oceny miałam dobre. Żadnych dwój na świadectwie :D
KONKURSY. Apropos werwy, którą miałam w klasie I liceum. Brałam wówczas udział w wielu konkursach. Do tych ciekawszych należą historyczne, plastyczne czy olimpiada ekologiczna. Brałam również udział w konkursie o zdrowym żywieniu, w którym minęłam się z dalszym etapem o 1pkt. Niestety, bywa :) Konkursy to świetna okazja aby się po prostu sprawdzić.
WIGILIE KLASOWE. Zawsze były one dziwne. To wszystko za sprawą naszego wychowawcy - dość specyficznego człowieka. Prócz krokietów i barszczu, na stołach leżały śledzie, łososie, kawior, mango, pesto i inne tego typu "frykasy". Było dziwnie, ale śmiesznie.
CHŁOPAK. Na naszym przykładzie nie można powiedzieć, że szkoła ma wyłącznie minusy. Poznaliśmy się kiedy byłam w II klasie liceum. Początkowo burzliwa znajomość, przerodziła się w miłość. Niczego nie żałuję. Z uśmiechem na ustach wspominam ten cudowny czas nieśmiałych uśmiechów na korytarzu i pierwszych rozmów. KOCHAM <3
MATURA. Finalnie to, do czego dąży każdy licealista. Maturka... wydarzenie budzące sprzeczne emocje. Jednocześnie podekscytowanie i ciekawość, przeplata się ze stresem i niepewnością. Ja swoją maturę zdałam bardzo dobrze. Jestem zadowolona. Zdawałam podstawę + rozszerzoną biologię i angielski. Najbardziej zaskoczona byłam wynikiem z matematyki, która od zawsze spędzała mi sen z powiek. Uzyskałam 64%, co dla mnie było totalnym mindfuckiem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dałam radę. Wszyscy daliśmy. Matura to nie bzdura. Trzeba włożyć niesamowicie dużo wysiłku by dobrze ją napisać, ale jeśli komuś zależy... da się. Potwierdzam. Jestem prze szczęśliwa, że już po niej.
Kolejny rozdział w moim życiu zamknięty. Czas nie powróci, ale wspomnienia zostają. Teraz czekam na październik. Na studia.
Będzie dobrze :-)
Nim się obejrzysz, za 5 lat będziesz pisać podobny post:)
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś to licealne życie, bardzo prawdziwe:)
Możesz poklikać w linki w moim ostatnim poście? Bardzo mi zależy. Zaobserwuję każdy blog, który poda w komentarzu ceny trzech produktów.
racjonalny empiryk - klik
Jestem na tym samym profilu co Ty, tylko po wakacjach idę do drugiej klasy :) Mam nadzieje, że za2 lata również tak miło będę wspominać liceum. Tak samo mam dziwną wychowawczynię.Można wiedzieć na jakie studia się wybierasz >
OdpowiedzUsuńJa swojego liceum nie wspominam dobrze - nie sprzyjało rozwijaniu swojej pasji i ambicji. Za to klasa była fajna :)
OdpowiedzUsuńOd września wybieram się do licuem i mam nadzieję, że ten okres okaże się dla mnie świetnym czasem w życiu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :)
Oczywiście obserwuję, jeśli spodoba Ci się mój blog byłoby mi miło gdybyś zrobiła to samo :)
Pozdrawiam cieplutko Karolina : )
carolinecupcakecc.blogspot.com
Fajnie napisałaś :) Ja jestem w 3 klasie technikum więc trochę mi jeszcze zostało, fajnie, że miałaś zgraną klasę bo żadko się to zdarza :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w ten link? Odwdzięczam się :)
http://www.sammydress.com/product2797297.html?lkid=342407
Świetnie ułożony post- chronologicznie. Również jestem z Twojego rocznika ;) Na pewno wspomnienia pozostaną do końca życia.
OdpowiedzUsuńwww.gitaraiszpilki.pl
Mega podsumowanie!
OdpowiedzUsuńJa w tym roku ruszam do liceum :)
Mam nadzieję, że będą to niezapomniane 3 lata mojego życia :)
http://live-telepathically.blogspot.com/
Jak to szybko wszystko mija :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Ja idę do 2 kl. liceum, więc jeszcze wiele przede mną :D
OdpowiedzUsuńagnieszkaa-es.blogspot.com
Super pościk :D dawno takiego nie czytałam! Jestem ciekawa jak to będzie u mnie kiedy skończe liceum...
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post, zapraszam!
MÓJ BLOG - KLIIK
NOWY FILM NA KANALE
37 osób? Bardzo dużo ;> U mnie przez 6 lat klasa bardzo się zmieniała. W pierwszej klasie były dwie osoby, które w drugiej odeszły, ale w drugiej doszły również dwie kolejne. Jednak w szóstej odszedł chłopak, który wcześniej doszedł. Wiem nikt mnie nie zrozumiał. Dobra, ale życzę Ci powodzenia na studiach ;>
OdpowiedzUsuńNowy post!
Ale cudowny wpis! Z uwagą czytałam od początku do końca! Świetnie tak powspominać :)
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze 2 pracowite lata w liceum, lecz mam nadzieję, że całą szkołę średnią będę równie dobrze wspominać.
Matematyka także budzi u mnie mały strach, a jestem na biol-chem-macie i jest mi naprawdę ciężko z tym przedmiotem. Już od pierwszej klasy obawiam się matury. Chciałabym dostać się na medycynę, ale ciągle obawiam się, że nie podołam i nie dostanę się na wymarzony kierunek studiów.
Mam także małe pytanko - na jakie studia się wybierasz? :)
Teraz wypoczywaj i ciesz się zasłużonymi wakacjami!
Pozdrawiam ♥,
yudemere
piekne podsumowanie, ten czas bardzo szybko leci ! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
stay-possitive.blogspot.com
Genialne podsumowanie! Ja chyba wybieram się do technikum, ale tego jeszcze nie wiem, mam jeszcze rok gimnazjum. Zdradzisz na jakie studia się wybierasz? :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com
Fajnie, że w głowie zapisały Ci się takie wspomnienia :) Moja klasa niestety nie do końca mi pasowała - połowa osób przyszła z jednego gimnazjum i się mocno odcinali ze swoją 'znajomością' :(
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Takie wspomnienia warto mieć
OdpowiedzUsuńTeż brałam udział w konkursie o zdrowym odżywianiu i temat dalej mnie interesuje :)
OdpowiedzUsuń