Cavaliada w Krakowie - czyli Międzynarodowe Zawody Jeździeckie + mój wolontariat

Wiecie już, że kocham konie. Kiedy usłyszałam, że w Krakowie odbędzie się Cavaliada (pierwszy raz w tym mieście), szukałam biletów, aby się wybrać. Trafiłam jednak na zakładkę "Wolontariat". Zainteresowałam się tematem, wysłałam zgłoszenie i dostałam się! 

Cavaliada trwała cztery dni lecz przygotowania do niej cały tydzień. W jednym dniu, wraz z innymi wolontariuszami z mojej grupy, przygotowywaliśmy stajnie. Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak w czwartek (28.02) kiedy to rozpoczęły się konkursy, a widownia Tauron Areny zapełniała się. 

Ponad setka wolontariuszy była podzielona na grupy. Moją sekcją był parkur  - czyli główna arena. Ustawialiśmy przeszkody, poprawialiśmy drągi, doglądaliśmy przejazdów - konie przebiegały nam centralnie metr od twarzy. Są to niesamowite emocje. Co do samego ustawiania parkuru - oj trzeba się udźwigać. Dźwiganie, przenoszenie, przynoszenie, równanie. Jednak w takiej zorganizowanej ekipie szło to błyskawicznie. 

W Cavaliadzie brało udział prawie 300 koni, w różnych konkursach np.: mała, średnia, duża runda, powożenie zaprzęgami, dzieci na kucach, konkurs szybkości, dressage, potęga skoku, Venus vs. Mars noi oczywiście Grand Prix. Wszystko było bardzo emocjonujące, ale widownia najbardziej szalała przy konkursie Venus vs. Mars czyli wyścigu między mężczyznami i kobietami (kobiety wygrały!) - a zapewniła nam to młoda, piętnastoletnia dziewczyna - Aleksandra Kierznowska. Myślę, że ta Cavaliada należała do niej, bo prócz tego wygrała sztafetę i konkurs "Speed & Music", gdzie pokonała dotychczasowego mistrza, doświadczonego jeźdźca, znanego w Polsce i na świecie - Jarosława Skrzyczyńskiego. Dziewczyna ma niezwykłe umiejętności i na pewno jeszcze wiele osiągnie w jeździectwie. 

Pomiędzy konkursami skokowymi miały miejsce różne pokazy, w tym: koni arabskich czystej krwi, powozów z dawnych czasów czy pokazy dzieci na hucułach. Coś pięknego. Szczególnie konie arabskie. Fajne było to, że mogłam do nich podejść i pogłaskać, zrobić sobie zdjęcie. A jeden arabek nawet pomiział mnie chrapką po policzku. 

To o czym muszę wspomnieć prócz o koniach i konkursach jest to, że miałam możliwość poznać wieeele świetnych osób, również zwariowanych koniarzy, z którymi mam nadzieję utrzymać kontakt. Może spotkamy się na kolejnej Cavaliadzie?  Fajne było również to, że pracownicy traktowali nas wolontariuszy jako kompanów do pracy, z szacunkiem, uśmiechem, bez stresu.

Konie. Każdy koń, który pojawiał się na arenie był dziełem sztuki. Inaczej nie umiem tego określić. Doskonałe, wypięknione, umięśnione, wysokie konie, które wiedzą po co tu są. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile kosztuje taki jeden koń, a i całe jego utrzymanie. Są to dla mnie zwierzęta idealne - o idealnych proporcjach, wyglądzie, które poruszają się w taki sposób, że nie można oderwać wzroku.

Wolontariat jest nieodpłatny, ale dał nam wiele możliwości. Dostaliśmy koszulki, opaski co umożliwiło nam wchodzić w miejsca, gdzie nie weszłaby widownia. Dodatkowo, widzicie proces tworzenia takiego przedsięwzięcia, co fajnie otwiera oczy i poszerza horyzonty. Wiele się w trakcie tych kilku dni nauczyłam i mam chęć na więcej!

 









Powyższe zdjęcia to własność Cavaliady (Facebook)

Poniższe zdjęcia to własność Gazety Krakowskiej










A tu właśnie  stoimy i doglądamy przejazdów, by w razie zrzucenia drągów lub zmiany ustawienia być w gotowości (ja w środeczku). Stojąc na środku parkuru rozpędzone konie mijają nas na dość bliskie odległości, trzeba się pilnować, by nie zostać rozdeptanym. 

Piękne zdjęcia udostępnił na swojej stronie Świat Koni lub fotograf M&R Photo (Facebook), zainteresowanym polecam, bo są duużo piękniejsze!  

A teraz zdjęcia, które napstrykał mi serdeczny kolega z teamu Jurek!








 Teraz już zdjęcia moje (jakością nie grzeszą) 
















#dreamteam


A na koniec jeszcze takie dwa smaczki!

 
Zdjęcie grupowe wszystkich wolontariuszy, w tym ja - oparta o czerwoną wieżyczkę z lewej strony.


Cavaliada to święto koni nie tylko dla koniarzy. Warto wybrać się na taką imprezę, bo robi ona piorunujące wrażenie, nie tylko na tych, którzy lubią konie. Polecam!

Komentarze

  1. Wooow, 300 koni to naprawdę dużo :) Chciałabym kiedyś zobaczyć takie zawody na żywo :)

    Buziaki,
    www.twinslife.pl (klik)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wydarzenie miłośnicy i pasjonaci koni na pewno zjechali sie z dalekich zakatków :)

    Kochana zapraszam Cię do wzajemnej obserwacji, po tym jak blogger wprowadził zmiany i ucina możliwości oraz zasięgi tylko tak możemy pomagać sobie nawzajem :)
    Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2019/03/everyday-coat.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow świetne wydarzenie :) A taki wolontariat dla kogoś kto lubi konie to super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe zdjęcia! Musiało być świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham konie, dziękuję za piękną relację :) Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie wydarzenie ! <3 Kocham konie <3
    Pozdrawiam cieplutko.
    stay-possitive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zwierzęta i świetna impreza!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super sprawa :) Piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  9. Samo widowisko to zapewne świetne przeżycie, a Ty do tego byłaś wolontariuszką! Wow. :) Chciałabym kiedyś zobaczyć takie zawody na żywo. Od dziecka uwielbiam konie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam to niezwykłe widowisko w telewizji! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Woow, ale super sprawa. Jestem ciekawa, jak takie wydarzenie wygląda na żywo i czy miałabym takie same odczucia, jak Ty. Wielkie gratulacje, że w ogóle wysłalaś zgłoszenie. Ddobrze, że robisz coś w tym kierunku:-)

    Zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  12. To musiał być cudownie spędzony czas. :) Świetne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie konie to takie delikatne, ale jednocześnie silne zwierzęta. Do tego są piękne! Fajnie, że miałaś możliwość zostać wolontariuszką w takim wydarzeniu! Takie doświadczenia pokazują nam cały proces przygotowawczy takich wydarzeń.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Love this. Such a nice post and I want to read more of your posts :)


    Saw your blog and thought if you would like to follow each other? Follow me and I'll follow back asap. Let me know what you think. I'd love to hear something from you! :)
    www.cielofernando.com
    FACEBOOK | INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
  15. Konie to takie przyjemne zwierzęta. Jeszcze nigdy nie byłam na czymś takim, ale wszystko przede mną ;) Sama jestem wolontariuszką, ale na innych zasadach - pomagam w zajęciach z dziećmi.
    A w Krakowie jeszcze nie byłam, co planuję nadrobić w najbliższej przyszłości.
    Wpadnij też do mnie jeśli chcesz ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🚗 Mój pierwszy samochód - Fiat 126p 🚗

Moje zamiłowanie do Muminków

Finlandia śladem Tove Jansson i Muminków - Wioska Muminków, Moomin Cafe, Moomin Shop