Fińskie miasta - Turku & Rauma

Turku to najstarsze miasto Finlandii, była stolica. Loty do Turku są zazwyczaj tanie. Samoloty z Krakowa latają dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i piątki. Za bilety w obie strony zapłaciłam ok. 180zł. Turku jest oddalone od Helsinek o 170 kilometrów, między tymi miastami codziennie kursują autobusy, więc podróżuje się łatwo. Turku jest dużym miastem i zdecydowanie jest tam co robić. Można spacerować wzdłuż rzeki, gdzie zacumowanych jest wiele statków. Jest tam zamek, muzeum marinistyczne, Moomin Shop, galerie handlowe, punkty widokowe, restauracje, stare więzienie i wiele innych. Miasto jest ładne, dobrze skomunikowane i łatwe do ogarnięcia. Praktycznie każda napotkana osoba mówiła płynnie po angielsku, więc nie było problemów z dogadaniem się. Z resztą... Finowie to tak mili ludzie, że nawet w razie nieporozumień na pewno by Wam pomogli. Język fiński jest niepodobny do niczego! Jest trudny i ciężko jest cokolwiek się domyślić "na chłopski rozum". Z pomocą przychodził nam szwedzki, który rozumiemy trochę ze względu na dobrą znajomość norweskiego (szwedzki jest podobny do norweskiego).

Ponoć z Berką wyglądamy jak siostry... Może coś w tym jest?
Taki oto wielki Muminek wita nas po przylocie do Turku
   W Finlandii obowiązują dwa języki urzędowe - fiński i szwedzki. Dlatego nazwy miast i ulic są zawsze podwójne. Na górze - po fińsku, na dole - po szwedzku.
 Nie mogę nie wspomnieć o tej cudownej osóbce, która dała nam nie tylko dach nad głową, ale oprowadziła nas po mieście, dała wskazówki co warto zobaczyć, ugościła nas i poczęstowała tradycyjnym jedzeniem. Sandra okazała się super dziewczyną i z zaangażowaniem pokazała nam kawałek swojego świata. Wszystkie jesteśmy w podobnym wieku, dlatego tematów do rozmów było dużo, a że łączy nas jeszcze wspólna pasja (jeździectwo), wymieniałyśmy się doświadczeniami. Sandra poświęciła nam bardzo dużo czasu. Dzięki niej choć troszkę poznałyśmy Finlandię od środka ♥️
 Taras widokowy w Turku
 Oczywiście obowiązkowo - Moomin Shop

 Z tego miejsca mam mało zdjęć, ale uwierzcie, że nie miałam czasu ich robić! Tradycyjna fińska sauna. W nocy, nad jeziorem. Sandra oraz jej tata zabrali nas do fińskiej sauny. Po kolei wchodziłyśmy do każdej saun (było kilka rodzai), a potem wskakiwałyśmy (no dobra, to za dużo powiedziane), ale wchodziłyśmy do lodowatego jeziora. Takie trochę morsowanie. Niesamowite uczucie! Sauna, w której jest 70 stopni, a potem nagle kąpiel w lodowatym jeziorze. Początki były trudne, ale już po około godzinie udało mi się zanurzyć po szyję w wodzie. Ciało, mięśnie i głowa wariowały. Po raz pierwszy czułam coś takiego i mogę powiedzieć zdecydowanie.... że to jedna z najlepszych rzeczy jaką próbowałam w życiu. W dodatku klimat tych saun. Zero turystów. Sami Finowie oraz Finki. Starzy, młodzi, kobiety, dzieci. Ciemność, gorąc i tylko syczące kamienie w drewnianych saunach. Świetny mają ten zwyczaj! To nieporównywalne w żadnym stopniu z saunami, które mam u siebie w okolicy. Chętnie to kiedyś powtórzę!
Dżem z maliny moroszki (polarnej) . Zawsze chciałam go spróbować i tym razem miałam okazję. Pycha!
 Zamek w Turku

 Po prawej moja pizza z grzybami i mięsem z renifera (nie oburzajcie się - jestem typowym mięsożercą), była pyszna! A po lewej pizza Berki z tuńczykiem i krewetkami. Takie smakołyki możecie zjeść tanio w sieciówce Koti Pizza. 10 Euro za taką pizzę.
 Po lewej próbujemy pieroga karelskiego, po prawej typowa bułeczka cynamonowa, znana w całej Skandynawii.


 RAUMA - Miasteczko wpisane na listę UNESCO
Wyjazd do oddalonej o 90 kilometrów od Turku Raumy również był całkowicie spontaniczny. Po odwiedzeniu wioski Muminków, wsiadłyśmy szybko w autobus i pojechałyśmy przed siebie. W międzyczasie zaczął padać śnieg. Sporo śniegu. Rauma jest niewielkim miasteczkiem wpisanym na listę UNESCO ze względu na swoje stare, wielobarwne domki. Te domki są tak urocze. Po szybkim zwiedzaniu i jedzonku, wróciłyśmy na przystanek autobusowy, gdzie przeżyłyśmy chwilę grozy. Pogoda trochę się zeźliła, zaczęła się taka mała zamieć śnieżna, a nasz ostatni autobus do Turku nie przyjeżdżał. Na szczęście udało nam się wrócić do Turku.

 

 

 
To już ostatni post z mojego wypadu do Finlandii. Ten kraj jest świetny i mam apetyt na więcej. Chciałabym odwiedzić Laponię i miasteczko Mikołaja. Zobaczyć na żywo renifery, może jakiegoś łosia? Z pewnością jeszcze raz odwiedzę ten kraj, chociażby aby znowu zajrzeć do tradycyjnej fińskiej sauny i odwiedzić Muminki. 

Thank You Sandra for everything! ♥️

Komentarze

  1. Jak tam ładnie i ten śnieg <3 Super!

    Pozdrawiam,
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Muminki bajka mojego dzieciństwa :)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, jak ładniee!
    Ale bym sobie pojechała do takiej Finlandii...
    Pozdrawiam ciepło!
    mój blog, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, bardzo bym chciała zobaczyć Finlandię! Nie miałam pojęcia, że szwedzki jest tam językiem urzędowym. Rauma wygląda bardzo uroczo. Super, że miałyście kogoś, kto was tak oprowadził i pokazał Finlandia także z innej strony :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo tam ładnie, jestem ciekawa smaku tego dżemu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny wpis, bardzo obszery. Zdjęcia też mi się bardzo podobają i Wasze uśmiech :) Cudoo

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa relacja. Najbardziej zainteresowało mnie oczywiście... jedzenie :D zaskoczyłaś mnie tym mięsem renifera! Jak smakowało? Ja nigdy nie byłam w Finlandii

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele dobrego się dowiedziałem tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne pomysły i interesujący wpis !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🚗 Mój pierwszy samochód - Fiat 126p 🚗

Moje zamiłowanie do Muminków

Finlandia śladem Tove Jansson i Muminków - Wioska Muminków, Moomin Cafe, Moomin Shop