A może to ostatni raz, może to ostatnie promienie słońca
Mam wrażenie, że mój blog zaczyna robić się monotematyczny. Pomyślicie - ileż można tych koni? Prawda jest jednak taka, że poświęcam teraz jeździe konnej większość mojego wolnego czasu. Nie tylko samej jeździe. Dbamy o konie, myjemy je, strugamy kopyta, podcinamy grzywy, pastujemy sprzęt, odnawiamy przeszkody. Czasem wydaje mi się, że one mają już dość tych zabiegów pielęgnacyjnych. Opiszę Wam chłopaków w kilku słowach. Poranek: rudy, wielki, ponad 170 cm wysokości w kłębie, wysoko skacze, cierpliwy, przytulaśny, doświadczony, ciekawy, czujny, pracowity, posłuszny, strachliwy, potrafi spłoszyć się na widok motyla, często z niego spadamy, ale nie z powodu jego złośliwości. Potem patrzy na nas, z podniesionymi uszami, myśląc sobie w tej wielkiej głowie: "Dlaczego Wy w ogóle spadacie?". Patison (Tikuś): kocha jeść i stawia na relaks, tłuścioch, cwaniak, stary wyga, trzeba się za nim uganiać i prosić, aby chwilę powoził na swoim grzbiecie. Nie nawidzi muszek i wia...