Deszczowy Amsterdam
Tygodniowy wypad za granicę to był strzał w dziesiątkę. Moja kumpela Bera zaprosiła mnie do Holandii, a że mi nie trzeba dwa razy powtarzać, szybko kupiłam bilety lotnicze i poleciałam. Z Holandii planuję kilka postów, w których opowiem o różnych aspektach i moich spostrzeżeniach, ale dzisiaj skupimy się na Amsterdamie.
To miasto rozwaliło mi mózg! Dosłownie. Poniekąd wiedziałam czego się spodziewać przed przyjazdem, ale rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej zwariowana. W Amsterdamie spotkacie tysiące ludzi - najróżniejszych. Mówiąc wprost - dziwaków. Przebywając w Czerwonej Dzielnicy zaskoczyła mnie ilość seksu na ulicach, mam na myśli okienka z paniami i panami, którzy prężą się do Was zza szyby i zapraszają do środka, wszechobecne sex-shopy i lokale podobnej treści. Uliczki są wąskie, a między nimi krąży dużo osób. Nie mogę nie wspomnieć o zapachu marihuany, który dotrze do Was za każdym rogiem. Trzeba mieć oczy dosłownie dookoła głowy. Mimo, iż w Czerwonej dzielnicy byłyśmy za dnia, to nie czułam się tam 100%-owo bezpiecznie.
Poza tym, to miasto jest bardzo kolorowe, ma dużo zieleni. Pamiętajmy, że poza tą najsłynniejszą czerwoną dzielnicą istnieją również zabytki, piękne stare kamienice, popularne kanały z brukowanymi mostkami, rowery, kwiaty, małe kafejki. Nie miałyśmy na tyle czasu, aby zexplorować Amsterdam dokładnie, więc pokręciłyśmy się głównie po centrum. W tym mieście znajduje się m.in Muzeum Diamentów czy Muzeum Van Gogha.
Udało
mi się zrobić zdjęcie, które przedstawia Amsterdam w moich
wyobrażeniach. To zdjęcie wyraża moją pierwszą myśl o tym mieście. Czyli
kanał, a nad nim brukowany mostek, łódka, zieleń i rowery. W tle
zabytki.
Dworzec główny. Przepiękny, ogromny budynek. Robi wrażenie szczególnie z zewnątrz.
A to ja, właśnie przed budynkiem dworca, w kurtce przeciwdeszczowej, którą kupiłam na szybko, aby uchronić się przed deszczem. W ten dzień kiedy zwiedzałyśmy padało cały czas. Mimo, że pogoda nie dopisała to bawiłyśmy się super i zobaczyłyśmy sporo.
Berka testuje swój nowy aparat
Grolsch to holenderski browar założony w 1615 roku. W Polsce kupicie go np.: w Biedronce. W smaku przypomina mi naszego Lecha.
Rowery w Holandii są dosłownie wszędzie
Pomnik prostytutki na cześć osób zajmujących się tą branżą. Mówiłam już, że Amsterdam to bardzo liberalne i wyluzowane miasto?
Kicia umiliła nam czas podczas obiadu
Takie i jeszcze węższe uliczki można spotkać na każdym rogu.
W Holandii produkowana jest bardzo duża ilość serów. Te akurat były w najróżniejszych smakach. Próbowałam sera o smaku piwa, lukrecji, jednak to te klasyczne są najpyszniejsze.
Coś co musicie spróbować będąc w Holandii - Strop waffles. Zgrzewane waffle z karmelem pośrodku. Tutaj wersja z polewą i posypką - mega słodka. Można jeść na ciepło lub na zimno. Te na zimno kładzie się na kubku z gorącą herbatą i czeka, aż karmel lekko się rozpuści. Mniam! Razem z Berką znalazłyśmy miniaturową kafejkę gdzie można było spróbować stroop waffli bezpośrednio po przygotowaniu, jeszcze na ciepło.
Mój stroop waffel: z nutellą i orzechami.
To zdjęcie pokazuje ile w Amsterdamie jest kontrastów.
Pierwszy raz w życiu spotkałam się z taką formą kupowania jedzenia. Są to półeczki, w których jest jedzenie np.: burgery, kiełbaski. Wrzucacie pieniążek do okienka, które Wam się podoba, a to zaraz się otwiera i możecie się cieszyć ciepłym żarełkiem. Ja nie próbowałam jedzenia z takich automatów, ponieważ nie do końca im ufałam, a nie chciałam zaliczyć zatrucia pokarmowego :D
Jeszcze więcej serów i krówek
Nothing But Thieves - Amsterdam
I left my heart in Amsterdam
Ja w Holandii jeszcze nigdy nie byłam. Świetna relacja i super zdjęcia. Takiego automatu z ciepłym jedzeniem jeszcze nie widziałam ale słyszałam o nich. Trochę mnie przeraża ich luźne podejście do niektórych tematów
OdpowiedzUsuńDeszczowy i bardzo klimatyczny :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak inspiracyjnie. Holandia wydaje się bardzo intrygującym miastem, ale po wstępie Twojego wpisu troszkę się przeraziłam. Zwiedzanie jest okey, jeśli czujemy się bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńZ chęcią spróbowałam słodkiej przekąski - stroop waffel. A co! Od czasu do czasu można zgrzeszyć czymś mniej fit :D
Pozdrawiam serdecznie!
Ach, marzy mi się Amsterdam, te kanały, architektura, rowery i cudne uliczki. Wafle wyglądają obłędnie. Nie wiedziałam, że są tam takie popularne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam miejsca skąpane w kroplach deszczu :) Mają swój niepowtarzalny wręcz mroczny klimat :) Wspaniała architektura w tym Amsterdamie :) A wafle bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
nigdy tam nie byłam, ale Twoje zdjęcia sa tak piękne, że mega bym chciała!
OdpowiedzUsuńAmsterdam odwiedzałam trzy lata z rzędu, dla mnie jest magiczny, piękny, rok temu sama pisałam o nim na blogu. Czerwona dzielnica najlepsza po zmroku, naprawdę. Jest bardzo interesująca. Amsterdam to kwintesencja architektury, luzu i Wenecji w Holandii. Kocham!
OdpowiedzUsuńKasia - mój blog
Amsterdam jest piękny! Zawsze chciałam tam pojechać ♥
OdpowiedzUsuńkarolsiapsychology.blogspot.com
Super zdjęcia i pomimo deszczowej i pochmurnej pogody zdjęcia mają ciekawy klimat :)
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam, ale jak widzę z twojego opisu, warto bo można się nieźle zaskoczyć ;)
OdpowiedzUsuńAle tam fajnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post :) jusinx.blogspot.com.
Świetna relacja
OdpowiedzUsuń