Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Coś się kończy, coś się zaczyna 🐶

Obraz
W poprzednim poście pożegnaliśmy naszego psa, który musiał zostać uśpiony z powodu paskudnej choroby. To był smutny moment, ale życie nie zwalnia tempa.  W przyrodzie jednak nic nie ginie. W naszym domu pojawił się nowy pies. Przygarnęliśmy go po tym jak przez 4 dni koczował wśród gruzów pod pobliskim supermarketem. Ktoś ewidentnie go wyrzucił, ponieważ miał jeszcze ślad po obroży. Po kontroli i obowiązkowych szczepieniach u weterynarza, stwierdzono, że nie ma on więcej niż 8 miesięcy. Ma bielutkie ząbki.  💵 Dolar - bo tak go nazwaliśmy, jest nauczony chodzenia na smyczy, zabawy, tulenia i obcowania z ludźmi. To niezwykle radosny pies i wiem, że będzie miał u nas dobrze. Uczę go zasad panujących u nas w domu, chodzimy razem na spacery, zostaje sam i dobrze to znosi. Razem z Rokim (naszym drugim psem) powoli zaczynają się dogadywać, chociaż na początku polała się krew. Mój Roki jest dość terytorialny, pilnuje swojego podwórka i zabawek.  Nie rozumiem i nie na...

Uśpiliśmy naszego psa. Pożegnanie przyjaciela

Obraz
Minęło już półtora tygodnia, od kiedy pożegnaliśmy naszego ukochanego psa.  Wacek - bo tak się wabił, był 13-letnim kundelkiem. Był w świetnej kondycji, zawsze wesoły, merdający ogonkiem, uganiający się za innymi psami. Dożyłby spokojnej starości, gdyby nie choroba. Nie był to żaden nowotwór. Jego ciężki stan spowodowany był pogryzieniem przez wolno biegającego wilczura. Rany zewnętrzne wygoiły się szybko, jednak to co działo się w środku jego maleńkiego ciałka ujawniło się dopiero w październiku zeszłego roku. Od tego czasu, dzień w dzień, 24 godziny na dobę opiekowaliśmy się nim całą rodziną pod okiem najlepszych weterynarzy w okolicy.  W jego mięśniach, pod skórą rozwinęła się paskudna bakteria, która uodporniła się, na każdy dostępny antybiotyk. Zabiegi, operacje, kombinacje nie tamowały rozwoju bakterii. Zaczęła ona opanowywać całe ciało. Były to jamy i korytarze ropne w mięśniach, które obejmowały połowę jego ciała. Wacuś znosił to wszystko bardzo dzielnie, bez pi...

Cavaliada w Krakowie - czyli Międzynarodowe Zawody Jeździeckie + mój wolontariat

Obraz
Wiecie już, że kocham konie. Kiedy usłyszałam, że w Krakowie odbędzie się Cavaliada (pierwszy raz w tym mieście), szukałam biletów, aby się wybrać. Trafiłam jednak na zakładkę "Wolontariat" . Zainteresowałam się tematem, wysłałam zgłoszenie i dostałam się!  Cavaliada trwała cztery dni lecz przygotowania do niej cały tydzień. W jednym dniu, wraz z innymi wolontariuszami z mojej grupy, przygotowywaliśmy stajnie. Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak w czwartek (28.02) kiedy to rozpoczęły się konkursy, a widownia Tauron Areny zapełniała się.  Ponad setka wolontariuszy była podzielona na grupy. Moją sekcją był parkur  - czyli główna arena. Ustawialiśmy przeszkody, poprawialiśmy drągi, doglądaliśmy przejazdów - konie przebiegały nam centralnie metr od twarzy. Są to niesamowite emocje. Co do samego ustawiania parkuru - oj trzeba się udźwigać. Dźwiganie, przenoszenie, przynoszenie, równanie. Jednak w takiej zorganizowanej ekipie szło to błyskawicznie.  ...